czwartek, 29 stycznia 2015

Rozdział 9 Lynch chciał się pobawić w syrenę, a nasze rodzeństwo w rybaków!

UWAGA DECYDUJE SIĘ NA PISANIE Z PERSPEKTYWY NARRATORA, BO NIE CHCĘ SIĘ BAWIĆ W KOGO JESZCZE NIE BYŁO, A KTO BYŁ. :D


Vanessa, Rydel oraz Laura z mordem w oczach wpatrywały się w Ross'a. Przecież ich "połówki" nie były niczego winne.
- Nie będę TWOJĄ połówką! - krzyknęła Laura w stronę Ross'a.
- Braciszku... grabisz sobie. - syknęła Delly.
- Ja o niej tak dużo nie wiem prawda? - spytał się chłopaków, na co pokiwali żwawo głowami. Cały czas pamiętają zemsty Rydel, nawet za byle błachostkę. Raz się tak zdarzyło, że za zwykłe wtargnięcie do jej pokoju, Ratliff został skazany na dyndanie do góry nogami na żyrandolu. Riker za przesunięcie jej ulubionych butów w lewo, dostał po łbie patelnią i wylądował w basenie. Buty, także na swoim miejscu. Rocky z Ryland'em za przełączenie romansidła zostali zamknięci w piwnicy na tydzień. A za to co powiedział Ross, Delly gotowa była wyrwać mu kudły. Chociaż ona sama nie wiedziała co czuję do Ell'a i czy w ogóle coś do niego czuję.
- Ona jest.... Porywcza, nieprzewidywalna i geniuszem zemst. - pokiwał głową RyRy.
- Mogłaby nas nawet wykastrować. - dodał Rocky.
- Ale tego nie zrobi, bo chce być w najbliższym czasie ciocią. - uśmiechnął się Riker.
- ALE TO NIE ZNACZY, ŻE CHOĆ JEDNEGO NIE WYKASTRUJE! - Pogroziła blondynka.
Po wymianie kilku zbędnych lub nie zbędnych zdań, Laura przejęła Tajemniczą Księgę i razem z resztą udała się do domu.
- LAURA GDZIE LEZIESZ! - krzyknęła za nią Vanessa.
- Do domu? - spytała nie ogarniając. Teraz zobaczyła, że jako jedyna idzie ulicą do przodu, a nie zatrzymała się tam gdzie reszta.
- Domy Ci się pomyliły. - zaśmiał się Riker.
- Mieszkasz TUTAJ za MNĄ. - powiedział Ross uśmiechając się.
- Jak coś to z NAMI. - szturchnęła go Rydel.
- Fakt, faktem. ALE BIERZECIE ODE MNIE TĄ PURCHAWKĘ!
- Nie jestem purchawką!
- A kim, jak nie ją?
- Sam nie wiem.
- To nie było tematu. - zaśmiała się Van.
- Oni tak zawsze? - spytał się Ell wchodząc do domu wraz z resztą.
- Nawet nie wiesz jakie piekło przechodzę. - westchnęła starsza Marano.
- A za co oni się kłócą? Ich przyjaciele też, prawda? - spytała Ryd. Brunetka ponownoie westchnęła i wzruszyła ramionami. Nie miała pojęcia za co oni mogą się kłócić. Sam sobi coś ubzdurali.
- Sama nie wiem, Ross podrywał Lau czy coś. - ponownie wzruszyła ramionami.
- Ross Shor Lynch jest podrywaczem?! - krzyknęł rodzeństwo Lynch z Ell'em.
- NIE JESTEM PODRYWACZEM! - krzyknął blondyn, który swoją drogą był już u siebie w pokoju i bardziej się rozglądał.
- JESTEŚ! - krzyknęła Laura ze swojego pokoju. Ona natomiast patrzyła w okno i kłóciła się "na odległość". Delly słysząc to wszystko postanowiła sobie w duchu ich pogodzić. Wplącze w to Vanesse i będzie plan doskonały. Jeszcze przyjaciółki Laury się przyczynią. Jak jej zemsty wychodzą takie genialne, to raczej plan też taki będzie prawda? Ness'a ma dar do rozwalania rzeczy, a jej bracia do niszczenia wszystkiego w zasięgu wzroku. No i może jeszcze do zjadania wszystkiego...
- Która godzina? - spytał Ryland siadając w salonie na kanapie.
- Około godziny 16. - powiedział Riker, który przysiadł się do swojego brata i włączył telewizor. Reszta się do niego przysiadła i wspólnie zaczęli oglądać serial.
W tym czasie 'purchaweczka' się nudziła i myślała jak by się tu zabawić. Dzisiaj z przyjaciółmi się nie spotka. Wiadome. Niedawno z nimi był. Dzień jeszcze młody... Noc się nie zbliża, jak na złość. Cicho wyszedł z pokoju i spojrzał w kierunku drzwi od pokoju Laury. Były uchylone. Wsadził tam swój łeb i wyszukiwał brunetki. Zastał ją leżącą na łóżku i czytającą książkę, do niego tyłem. Postanowił wykorzystać sytuację. Powoli wszedł w głąb pokoju, na paluszkach by choć panele nie skrzypnęły. Kiedy był już przy brunetce, z prędkością światła przewiesił ją sobie przez ramię. Dziewczyna rzuciła książkę na łóżko, a sama zaczęła krzyczeć w niebo głosy.
- TY SKOŃCZONY PALANCIE! TY SKARPETO ŚMIERDZĄCA! UHH! ZOSTAW MNIE! - blondyn pobiegł z nią w kierunku basenu.
- Lubisz pływać? - spytał spokojnie, co jeszcze bardziej rozjuszył Lau. Chociaż ona sama nie wiedziała, czy jego nie potrzebny komentarz, czy raczej wizja jej w ubraniach, w basenie.
- TY BLONDYNKO ŁYSA! TY ZMORO NIECZYSTA! MAŁPO JEDNA PYZA! ZBOCZEŃCU ŁYSY! UHH! - krzyczała bijąc go po plecach i gryząc po szyi. Może przegryzę tętnicę? - myślała.
- Ona jakiś wampir? - spytał się Riker podchodząc do Vanessy. Oni jako jedyni stali na tarasie i to obserwowali. Reszta spokojnie oglądała film, a nawet nie zareagowała na żadne krzyki. Zbyt bardzo byli poruszeni historią Posejdon.
- Znam ją od kołyski. Nie wydaje mi się. Chyba, że przez te 2 lata tutaj się zmutowała. - zaśmiała się Van. Riker spojrzał na nią nie rozumiejąc.
- Mieszkałyśmy gdzieś indziej, ale po tym jak jedyna rodzina się od nas odwróciła zostałyśmy same. Rodzinne miasto przywowywało wspomnienia, więc wyprowadziłyśmy się tu do Los Angeles. Laura wciąż nie mogła się z tym pogozić, ale w szkole spotkała swoje przyjaciółki. Każda w jej wieku. Zaprzyjaźniły się i spokojnie brnęły razem przez życie. One nie wiedzą tylko jaki był cel naszej przeprowadzki i niech tak zostanie. Po jakiś 2 tygodniach w szkole wpadła na Ross'a. Mówiła, że od wtedy zaczął za nią łazić, aż do dziś. - skończyła odpowiadać. Riker był w nie małym szoku na wyznanie przyjaciółki. Ile one przeszły? - pytał sam siebie.
- Nie powinienem...
- Sama tego chciałam. Powinniście znać prawdę. - uśmiechnęła się do blondyna i ponownie zawiesiła wzrok na topiącej się już w basenie na raz dwójce.
- NIE ŻYJESZ! - Ross zaczął chlapać brunetkę. Laura nie była mu dłużna, wskoczyła na jego plecy i zaczęła podtapiać.
- A co robię? - spytała z ironią naciskając ciężarem na blondyna. Czemu nie idzie do dołu?! - warczała w myślach. Kiedy dwójka 'nastolatków' próbowała utopić drugą osobę Rik i Van postanowili interweniować. Zarzucili siatkę łowiecką i po nie długich 5 minutach wyłowili dwa morsy.
- O co Wam chodzi?! - krzyknęli na raz próbując wyplątać się z sieci. Nie szło im to za bardzo, więc Ness'a złapała za siatkę i pociągnęła do siebie, co spowodowało, że brunetka z blondynem zrobili kilka salt po czym z powrotem stoczyli się do basenu. Załamane rodzeństwo usiadło na trawie i od nowa oglądali jak to ich młodsze rodzeństwo walczy o przetrwanie.
W tym samym czasie Raini gościła u siebie Olivkę, Jeny i Roxy. Wszystkie myślały nad dziewczęcym wypadem jutro z samego rana.
- Mówiąc rano, którą masz na myśli? - spytała blondynka(Roxy).
- No bo wiesz dla mnie rano to 13... - powiedziała poważnie Jeny.
- Chodzi mi o rano, rano! - wkurzyła się czarnowłosa.
- Czyli 12..? - spytała niepewnie Olivka.
- To jest po południe... - mruknęła wykończona czarnowłosa.
- No to powiedz może lepiej o którą Ci chodzi. - zadecydowała ciemnowłosa.
- Godzina 9.
- Tak wcześnie?! - krzyknęły dwie blondynki.
- Tak. Będziemy we siódemkę: Ja, Olivka, Jeny, Roxy, Laura, Rydel i Vanessa.
- Dobra, która dzwoni? - spytała Olivka. Nastała grobowa cisza. Żadna nie chciała dzwonić i pytać się czy umówią się na spotkanie. Każda wiedziała, że jak powie godzinę to nici z wycieczki. Po 2 minutach Roxy westchnęła i sama wzięła do ręki swoją komórkę. Wyszukała numeru przyjaciółki i czekała na głos po drugiej stronie. Brunetka odebrała po 3 sygnałach.
*ROZMOWA*
(Lau, Roxy)
- CZEGO?!
- Co się znowu stało?
- Lynch chciał się pobawić w syrenę, a nasze rodzeństwo w rybaków!
- Wpadliście do wody, a oni was wyłowili, tak?
- Tak.
- Dobra. Posłuchaj mamy propozycje.
- Mamy?
- No tak. Ja, Raini, Jeny i Olivka.
- Słucham Was.
- Jutro o godzinie 9. Ty, Van i Ryd w centrum. Babski dzień. Co ty na to?
- Poczekaj...
Brunetka zasłoniła słuchawkę z myślą, że nie słyszą jak się drze. A mianowicie zawołała Vanesse i Rydel do swojego pokoju, gdzie siedziała na łóżku w czystych ubraniach i ręcznikiem na głowie. Pod wpływem głosu Marano cegły zatrzęsły się, chłopcy pospadali z kanapy w salonie, a wymienione dziewczyny z myślą, że ktoś morduje brunetkę z prędkością światła zjawiły się w jej pokoju. Również dziewczyny po drugiej stronie słuchawki musiały zasłonić uszy.
- Idziemy jutro na babski dzień o 9 w centrum? - spytała.
- Może być. - wzruszyła ramionami zadowolona Vanessa.
- Poznam bardziej Twoje koleżanki! - ucieszyła się blondynka i zaczęła skakać i klaskać w dłonie. Laura przewróciła z uśmiechem oczami i powróciła do rozmowy przez komórkę.
- Zgadzamy się!
- YEY! SUPER! TO DO JUTRA!
- Pa!
*KONIEC ROZMOWY*
- A wy jeszcze tu jesteście? - spytała się Laura swojej siostry i przyjaciółki. - Spać! Jutro nie wstaniecie!
- Oj na weź ledwo po 18... - mruknęły dwie niezadowolone dziewczyny
- Do łóżek. - powiedziała brunetka głosem nie znoszącym sprzeciwu.
- Pff... Matkowania jej się zachciało. - prychnęła Vanessa i ciągnąc za sobą Rydel wyszły z pokoju.

***
Hi People!
Przybywam z rozdziałem 9 :D.
Zależy mi na Waszej opinii, więc proszę piszcie co o nim sądzicie :3.
Bez ROSSpisywania się. Dziękuję :*
Pozdrawiam,
Sashy

poniedziałek, 26 stycznia 2015

Rozdział 8 To nie moja wina! Nie umiem odróżnić tych pojemników! Są takie same dwa białe pojemniki z dziurami!

*Rydel*
Obudziłam się o 10 rano. Trochę późno... Na mojej twarzy zawitał uśmiech, gdy przypomniałam sobie wydarzenia z wczoraj. Odzyskałam mojego braciszka.. Co z tego, że miałam już ich trzech? Teraz mam czterech. Trzech młodszych, a jeden starszy. Poznałam też dwie wyjątkowe dziewczyny, a bardziej do poznawałam jedną. Z takim oto uśmiechem wstałam z łóżka. Zaścieliłam je i zabierając z szafy zestaw podążyłam do łazienki. W niej wykonałam poranne czynności oraz zrobiłam makijaż. Miałam na sobie to:
http://love000opowiadania.blogx.pl/files/2013/02/3480eae6181124e7eb192dd724102f7e6237.jpg
Schodziłam po schodach na dół i pierwszy raz w życiu doznałam szoku. Nie było czuć zapachu spalenizny, ani dymu. Tylko zapach świeżego i przepysznego posiłku. Szybkim krokiem udałam się do kuchni. Wszystko stało się jasne. To gotowała Laura z Ross'em. Zauważyłam, że wszyscy byli Już przy stole i jedli. Van miała na sobie piękną kreacje:
http://stylio.pl/zestawy/na-codzien-843283xl.jpg
Laura również nie była gorsza:
http://s3.flog.pl/media/foto/3131815_zestaw-czwarty--na-co-dzien-.jpg
- Pięknie wyglądasz siostrzyczko - powiedział Ross. Uśmiechnęłam się na jego zdanie. Pierwszy raz słyszę od niego słowo siostrzyczko... - proszę oto Twoje śniadanie. - wręczył mi talerz z naleśnikami, a sam poszedł do Laury.
- Cześć wam! - przywitałam się i usiadłam obok Rik'a.
- Hejka! - od powiedzieli wszyscy.
- Jesteś wredną kreaturą!!! - usłyszałam krzyk z kuchni odwróciłam się i co zobaczyłam? Laurę z mąka na twarzy. Wszyscy buchnęli śmiechem. - To przez przypadek! Nie musiałaś mi oddawać! - doszedł do niej Ross, który miał na twarzy rozbite jajko. Śmiech wzrósł jeszcze bardziej. 
- Nie denerwuj mnie czopku jeden! - zaczęli się kłócić.
- Ale to nie ja!!
- A kto?! Smerfy przyszły?!
- Możliwe! - dalej nie słyszałam, bo oboje weszli do łazienki. Po chwili wrócili czyści.
- Co się stało? - spytała Ness jeszcze czerwona.
- Masz niezdarnego brata, który nie umie wsadzić nawet mąki do półki - zwróciła się do mnie młoda Marano.
- Ale chociaż umiem gotować! - zaczął się bronic mój braciszek.
- Gdybym nie zeszła zaraz po tobie do kuchni zamiast cukru dałbyś pieprz!
- To nie moja wina! Nie umiem odróżnić tych pojemników! Są takie same dwa białe pojemniki z dziurami!
- Ross? - wyrwał go z kłótni Riker - Wiesz, że na nich są literki? ,P, oznacza pieprz, a ,C, cukier? - spytał się go a wszyscy ponownie wybuchnęli śmiechem. On spuścił głowę w dół..
- Jesteś jakiś inny - powiedziała Van
- Co? - spytał mało inteligentnie.
- No wiesz... zawsze przystawiałeś się do Lau, a teraz? Zmieniłeś się.. na lepsze. Powiem Ci coś Laura uwielbia jak głaszcze się ją po włosach. - dodała.
- Van! - syknęła brunetka i się zarumieniła. Dlaczego? Rossy to wykorzystał i zaczął ją głaskać. Po minucie przestał.
- Macie jakiś przyjaciół? Może ich poznamy? - spytał się Ryland.
- Dobry pomysł - powiedział Ratliff
- Więcej żelko-maniaków! - klasnął w ręce Rocky, a zawtórował mu Ell... Małpy.
- Tak moi znajomi to: Olivka, Jeny, Roxy i Raini. - myślała Lau.
- Moi to: Jack, Paul, Calum i Josh - zadumał blondyn.
- Na to dzwońcie do nich! Powiedzcie, że spotkamy się w kręgielni tej niedaleko za pół godziny! - krzyknął Riker. 
Wszyscy skończyli już posiłek. Młodzi poszli zadzwonić do przyjaciół, a reszta się szykować. Mam tylko 30 minut obym zdążyła..

*Laura*
Jesteśmy już od dwóch godzin na kręgielni. Każdy dobrze się ze sobą dogaduje. Myślę, że wszyscy się zaprzyjaźnią taka 16-osobowa grupka. Teraz była moja kolej. Podeszłam do toru i wzięłam kule do rąk. Wzięłam krótki rozbieg i zamach. Rzuciłam, ale nic nie zbiłam.. Znowu. Ponowiłam próbę i nic tylko 3 kręgle.. Wszyscy zbijają najwięcej tylko ja najmniej. Smutna usiadłam na kanapie i obserwowałam jak inni to robią. Może powinnam powiedzieć z Ross'em jego rodzeństwu, Van i Ellingtonowi o tej krypcie? Jak są w to zamieszani? Tylko kim są te S i C? No i teraz rzuca Riker. Za pierwszym razem wszystkie kule. Zazdroszczę im. Mnie nikt nie nauczył jak się rzuca. Van jeszcze się udało podłapać coś od... rodziców. Na samo wspomnienie z moich oczu poleciały łzy. Odwróciłam się do wszystkich  i przeszłam na inną kanapę. Łkałam cały czas.. Czemu muszę być taka wrażliwa? W szkole odważna Laura, a w życiu Bezsilna Lau. Koło mnie zaraz ktoś się dosiadł. Miałam spuszczony wzrok, więc nie widziałam kto to. Po chwili poczułam na moich włosach dłoń. Ktoś mnie głaszcze..
- Van.. to nic nie da.. To boli i to bardzo. - mówiłam jak myślałam do siostry, ale podniosłam wzrok i ujrzałam Lyncha. - A to ty...
- Uda Ci się zobaczysz jeszcze zbijesz wszystko. - Od powiedział tuląc mnie do siebie.
- Ale nie o to chodzi! - krzyknęłam cicho na niego.
- A o co? - spytał z za interesowaniem.
- Nie sądzę, żeby interesowała Cię moja przeszłość...
- Interesuje i to bardzo.. Choć widzę, że to boli. Wygadaj się.. Tak będzie lepiej.
- No... dobrze. Ale nie mów nikomu.. Nikomu o tym nie mówiłam. Tylko Van, wie bo to ze mną to przeżyła. - spojrzałam mu w oczy i zaczęłam opowieść. - Rodzice zostawili mnie i Ness. Ja miałam wtedy 5 lat, a Van 9. Zaopiekowała się nami ciocia, ale kiedy Vanka stała się pełnoletnia zostawiła nas same. Po kilku dniach dostałyśmy list. W nim było jak rodzice piszą, że nie chcą nas. Nie kochali i miałyśmy się nie urodzić. Byłam załamana.. Przez kilka miesięcy nie wychodziłam z pokoju. Ale musiałam być silna i nie utrudniać życia Van. A teraz jak patrze na te kręgle jak Van wszystkie zbija... To przypomina mi się urywek z dzieciństwa jak tata nas uczył. Był szczęśliwy. Widocznie robił dobrą minę do złej gry. Uczył nas jakiś tydzień przed zniknięciem razem z mamą.. Nienawidzę ich, ale wciąż kocham. To jest... nie mam siły na to. - skończyłam i się rozpłakałam. Ross przytulił mnie mocno i szeptał ,Cii...,. Po kilku minutach uspokoiłam się - Dziękuje, że mnie wysłuchałeś. Przytuliłam się do niego jeszcze raz.
- Lau twoja kolei! - krzyknęła Rai w głąb pomieszczenia. Wstałam, a za mną blondyn.
- Choć - pociągną mnie za rękę w stronę toru. - rzuć kulą - poprosił.
- Nie licz na cud... - mruknęłam i rzuciłam. Tak jak wtedy zero...
- Poczekaj. - wziął kule i podszedł do mnie. Wsadziłam palce w utwory i patrzyłam co on robi. Stanął za mną i złapał mnie za dłoń tak, że razem trzymaliśmy kulę. Przycisnął mnie mocno do siebie i zamachnął moją ręką w stronę toru. Kula potoczyła się i zbiła wszystko. Popatrzyłam na niego z rozdziawioną buzią. Rozłożył ręce i czekał, aż mu podziękuje. Ze szczęścia skoczyłam na niego tuląc. O mało co się nie wywrócił. Zaczęłam się śmiać, a on ze mną. I tak dalej graliśmy pół godziny. Zawsze kiedy była moja kolei Ross mi pomagał. Gdy skończyliśmy grę jakimś cudem nie byłam ostatnia tylko pięta! Pierwszy był Ross. Drugi Rik. 3 - Van, 4 - Rocky, 6 - Ratliff, 7 - Rai, 8 - Ryland, 9 - Cal, 10 - Ryd, 11 - Jeny, 12 - Jack, 13 - Paul, 14 - Roxy, 15 - Olivka, 16 - Josh. Rodzina Lynch umie grać w kręgle... Po tym każdy się rozszedł, a ja z Lynchami szłam do domu tylko ja szłam z tyłu z blondynem i rozmawiałam o temacie groty. Zdecydowaliśmy im powiedzieć. Byliśmy przed domem, więc szybko wszystkich zatrzymaliśmy i zaczęliśmy swoją historie. Była dopiero 14:00. Postanowiliśmy pójść jeszcze dziś do polany. Nawet nie wchodząc do domu, od razu poszliśmy na 15 minutowa wycieczkę. Po tym czasie, gdy byliśmy na miejscu weszliśmy za wodospad i pokazaliśmy im nasz pamiętnik.
- Lepiej go ze sobą weźcie może się przydać... Lub kiedy będziecie mieli klucze.. - powiedziała Rydel. Wzięłam go i poszliśmy dalej. Niestety musiałam oddać komuś go, bo ja z Ross'em musiałam otworzyć przejście. Dałam pamiętnik Ryd żeby schowała do torby. Tutaj ,,hasło,, było takie samo jak tam na polanie. Nasze dłonie i inicjały. Do wylewu wsadziliśmy dłoń ja prawą, Ross lewą i złapaliśmy się. Miny wszystkich... bezcenne. Przecież nie wszyscy maja okazje zobaczyć jak dwoje przeciętnych obywateli Los Angeles otwiera głaz, prawda? Po otwarciu jakże ciekawego tunelu wyszliśmy na zewnątrz. Czyli no... na tą polane, ale tym razem ja pokazałam wszystkim wyryte inicjały.
- Ej! Przecież... Ale jak? Tylko nasza rodzina ma tyle imion na R! - krzyknął Riker
- Ja mam imię na E! - przeraził się Ell i przytulił się do Ryd. Ona zaczęła szeptać ,Cii.., i głaskać go po głowie. Coś ich łączy i ja się dowiem co!
- Lau... Tu jest też moja literka.. - zauważyła Van.
- Gratuluje!! Tu są wszystkich zebranych literki! Tylko kto to ta C i S?! - krzyknęłam zdesperowana.
- Skąd masz pewność, że to płeć żeńska? - zapytała Ryd.
- Bo pierwsi są chłopcy. Ja i Lau - zaczął pokazywać Ross - później dajmy na przykład Riker i Van, Ellington i Rydel, Rocky i C, Ryland i S. - zaczął pokazywać na każdą parę. Zatrzymał się na Rocky'm i Ryland'zie - A wy. Musicie znaleźć swoją drugą połówkę.
- Co?! Jaką drugą połówkę?! - krzyknęłam razem z dziewczynami. Spojrzałam z mordem na Ross'a.

***
Hi People! :D
W KOŃCU ODWIESZONY! XD O YEAH BABY!
Piszcie co sądzicie. Tylko szczerością mi tutaj!
Zostawiam go Wam :*
Pozdrawiam,
Sashy

HI PEOPLE!

Dobra może zwariowałam...
Postanawiam prowadzić dwa blogi na raz. Będzie to trudne. Ale od czego istnieje ryzyko?

ZAPRASZAM WAS DO MOJEGO NOWEGO BLOGA SECRETS LOS ANGELES - RAURA!

Z powodu, że przeniosłam go z niejakiego Bloog.pl na Blogger tutaj zacznę pisać od 8 rozdziału. Wcześniejsze rozdziały są na tym blogu:
http://rossilauraamazing.bloog.pl/kat,41947811,index.html

Zapraszam, jeszcze dziś spróbuję coś dodać do tego bloga :D

Pozdrawiam,
Sashy