*Rydel*
Obudziłam się o 10 rano. Trochę późno... Na mojej twarzy zawitał uśmiech, gdy przypomniałam sobie wydarzenia z wczoraj. Odzyskałam mojego braciszka.. Co z tego, że miałam już ich trzech? Teraz mam czterech. Trzech młodszych, a jeden starszy. Poznałam też dwie wyjątkowe dziewczyny, a bardziej do poznawałam jedną. Z takim oto uśmiechem wstałam z łóżka. Zaścieliłam je i zabierając z szafy zestaw podążyłam do łazienki. W niej wykonałam poranne czynności oraz zrobiłam makijaż. Miałam na sobie to:
Obudziłam się o 10 rano. Trochę późno... Na mojej twarzy zawitał uśmiech, gdy przypomniałam sobie wydarzenia z wczoraj. Odzyskałam mojego braciszka.. Co z tego, że miałam już ich trzech? Teraz mam czterech. Trzech młodszych, a jeden starszy. Poznałam też dwie wyjątkowe dziewczyny, a bardziej do poznawałam jedną. Z takim oto uśmiechem wstałam z łóżka. Zaścieliłam je i zabierając z szafy zestaw podążyłam do łazienki. W niej wykonałam poranne czynności oraz zrobiłam makijaż. Miałam na sobie to:
Schodziłam po schodach na dół i pierwszy raz w życiu doznałam szoku. Nie było czuć zapachu spalenizny, ani dymu. Tylko zapach świeżego i przepysznego posiłku. Szybkim krokiem udałam się do kuchni. Wszystko stało się jasne. To gotowała Laura z Ross'em. Zauważyłam, że wszyscy byli Już przy stole i jedli. Van miała na sobie piękną kreacje:
Laura również nie była gorsza:
- Pięknie wyglądasz siostrzyczko - powiedział Ross. Uśmiechnęłam się na jego zdanie. Pierwszy raz słyszę od niego słowo siostrzyczko... - proszę oto Twoje śniadanie. - wręczył mi talerz z naleśnikami, a sam poszedł do Laury.
- Cześć wam! - przywitałam się i usiadłam obok Rik'a.
- Hejka! - od powiedzieli wszyscy.
- Jesteś wredną kreaturą!!! - usłyszałam krzyk z kuchni odwróciłam się i co zobaczyłam? Laurę z mąka na twarzy. Wszyscy buchnęli śmiechem. - To przez przypadek! Nie musiałaś mi oddawać! - doszedł do niej Ross, który miał na twarzy rozbite jajko. Śmiech wzrósł jeszcze bardziej.
- Nie denerwuj mnie czopku jeden! - zaczęli się kłócić.
- Ale to nie ja!!
- A kto?! Smerfy przyszły?!
- Możliwe! - dalej nie słyszałam, bo oboje weszli do łazienki. Po chwili wrócili czyści.
- Co się stało? - spytała Ness jeszcze czerwona.
- Masz niezdarnego brata, który nie umie wsadzić nawet mąki do półki - zwróciła się do mnie młoda Marano.
- Ale chociaż umiem gotować! - zaczął się bronic mój braciszek.
- Gdybym nie zeszła zaraz po tobie do kuchni zamiast cukru dałbyś pieprz!
- To nie moja wina! Nie umiem odróżnić tych pojemników! Są takie same dwa białe pojemniki z dziurami!
- Ross? - wyrwał go z kłótni Riker - Wiesz, że na nich są literki? ,P, oznacza pieprz, a ,C, cukier? - spytał się go a wszyscy ponownie wybuchnęli śmiechem. On spuścił głowę w dół..
- Jesteś jakiś inny - powiedziała Van
- Co? - spytał mało inteligentnie.
- No wiesz... zawsze przystawiałeś się do Lau, a teraz? Zmieniłeś się.. na lepsze. Powiem Ci coś Laura uwielbia jak głaszcze się ją po włosach. - dodała.
- Van! - syknęła brunetka i się zarumieniła. Dlaczego? Rossy to wykorzystał i zaczął ją głaskać. Po minucie przestał.
- Macie jakiś przyjaciół? Może ich poznamy? - spytał się Ryland.
- Dobry pomysł - powiedział Ratliff
- Więcej żelko-maniaków! - klasnął w ręce Rocky, a zawtórował mu Ell... Małpy.
- Tak moi znajomi to: Olivka, Jeny, Roxy i Raini. - myślała Lau.
- Moi to: Jack, Paul, Calum i Josh - zadumał blondyn.
- Na to dzwońcie do nich! Powiedzcie, że spotkamy się w kręgielni tej niedaleko za pół godziny! - krzyknął Riker.
Wszyscy skończyli już posiłek. Młodzi poszli zadzwonić do przyjaciół, a reszta się szykować. Mam tylko 30 minut obym zdążyła..
*Laura*
Jesteśmy już od dwóch godzin na kręgielni. Każdy dobrze się ze sobą dogaduje. Myślę, że wszyscy się zaprzyjaźnią taka 16-osobowa grupka. Teraz była moja kolej. Podeszłam do toru i wzięłam kule do rąk. Wzięłam krótki rozbieg i zamach. Rzuciłam, ale nic nie zbiłam.. Znowu. Ponowiłam próbę i nic tylko 3 kręgle.. Wszyscy zbijają najwięcej tylko ja najmniej. Smutna usiadłam na kanapie i obserwowałam jak inni to robią. Może powinnam powiedzieć z Ross'em jego rodzeństwu, Van i Ellingtonowi o tej krypcie? Jak są w to zamieszani? Tylko kim są te S i C? No i teraz rzuca Riker. Za pierwszym razem wszystkie kule. Zazdroszczę im. Mnie nikt nie nauczył jak się rzuca. Van jeszcze się udało podłapać coś od... rodziców. Na samo wspomnienie z moich oczu poleciały łzy. Odwróciłam się do wszystkich i przeszłam na inną kanapę. Łkałam cały czas.. Czemu muszę być taka wrażliwa? W szkole odważna Laura, a w życiu Bezsilna Lau. Koło mnie zaraz ktoś się dosiadł. Miałam spuszczony wzrok, więc nie widziałam kto to. Po chwili poczułam na moich włosach dłoń. Ktoś mnie głaszcze..
Jesteśmy już od dwóch godzin na kręgielni. Każdy dobrze się ze sobą dogaduje. Myślę, że wszyscy się zaprzyjaźnią taka 16-osobowa grupka. Teraz była moja kolej. Podeszłam do toru i wzięłam kule do rąk. Wzięłam krótki rozbieg i zamach. Rzuciłam, ale nic nie zbiłam.. Znowu. Ponowiłam próbę i nic tylko 3 kręgle.. Wszyscy zbijają najwięcej tylko ja najmniej. Smutna usiadłam na kanapie i obserwowałam jak inni to robią. Może powinnam powiedzieć z Ross'em jego rodzeństwu, Van i Ellingtonowi o tej krypcie? Jak są w to zamieszani? Tylko kim są te S i C? No i teraz rzuca Riker. Za pierwszym razem wszystkie kule. Zazdroszczę im. Mnie nikt nie nauczył jak się rzuca. Van jeszcze się udało podłapać coś od... rodziców. Na samo wspomnienie z moich oczu poleciały łzy. Odwróciłam się do wszystkich i przeszłam na inną kanapę. Łkałam cały czas.. Czemu muszę być taka wrażliwa? W szkole odważna Laura, a w życiu Bezsilna Lau. Koło mnie zaraz ktoś się dosiadł. Miałam spuszczony wzrok, więc nie widziałam kto to. Po chwili poczułam na moich włosach dłoń. Ktoś mnie głaszcze..
- Van.. to nic nie da.. To boli i to bardzo. - mówiłam jak myślałam do siostry, ale podniosłam wzrok i ujrzałam Lyncha. - A to ty...
- Uda Ci się zobaczysz jeszcze zbijesz wszystko. - Od powiedział tuląc mnie do siebie.
- Ale nie o to chodzi! - krzyknęłam cicho na niego.
- A o co? - spytał z za interesowaniem.
- Nie sądzę, żeby interesowała Cię moja przeszłość...
- Interesuje i to bardzo.. Choć widzę, że to boli. Wygadaj się.. Tak będzie lepiej.
- No... dobrze. Ale nie mów nikomu.. Nikomu o tym nie mówiłam. Tylko Van, wie bo to ze mną to przeżyła. - spojrzałam mu w oczy i zaczęłam opowieść. - Rodzice zostawili mnie i Ness. Ja miałam wtedy 5 lat, a Van 9. Zaopiekowała się nami ciocia, ale kiedy Vanka stała się pełnoletnia zostawiła nas same. Po kilku dniach dostałyśmy list. W nim było jak rodzice piszą, że nie chcą nas. Nie kochali i miałyśmy się nie urodzić. Byłam załamana.. Przez kilka miesięcy nie wychodziłam z pokoju. Ale musiałam być silna i nie utrudniać życia Van. A teraz jak patrze na te kręgle jak Van wszystkie zbija... To przypomina mi się urywek z dzieciństwa jak tata nas uczył. Był szczęśliwy. Widocznie robił dobrą minę do złej gry. Uczył nas jakiś tydzień przed zniknięciem razem z mamą.. Nienawidzę ich, ale wciąż kocham. To jest... nie mam siły na to. - skończyłam i się rozpłakałam. Ross przytulił mnie mocno i szeptał ,Cii...,. Po kilku minutach uspokoiłam się - Dziękuje, że mnie wysłuchałeś. Przytuliłam się do niego jeszcze raz.
- Lau twoja kolei! - krzyknęła Rai w głąb pomieszczenia. Wstałam, a za mną blondyn.
- Choć - pociągną mnie za rękę w stronę toru. - rzuć kulą - poprosił.
- Nie licz na cud... - mruknęłam i rzuciłam. Tak jak wtedy zero...
- Poczekaj. - wziął kule i podszedł do mnie. Wsadziłam palce w utwory i patrzyłam co on robi. Stanął za mną i złapał mnie za dłoń tak, że razem trzymaliśmy kulę. Przycisnął mnie mocno do siebie i zamachnął moją ręką w stronę toru. Kula potoczyła się i zbiła wszystko. Popatrzyłam na niego z rozdziawioną buzią. Rozłożył ręce i czekał, aż mu podziękuje. Ze szczęścia skoczyłam na niego tuląc. O mało co się nie wywrócił. Zaczęłam się śmiać, a on ze mną. I tak dalej graliśmy pół godziny. Zawsze kiedy była moja kolei Ross mi pomagał. Gdy skończyliśmy grę jakimś cudem nie byłam ostatnia tylko pięta! Pierwszy był Ross. Drugi Rik. 3 - Van, 4 - Rocky, 6 - Ratliff, 7 - Rai, 8 - Ryland, 9 - Cal, 10 - Ryd, 11 - Jeny, 12 - Jack, 13 - Paul, 14 - Roxy, 15 - Olivka, 16 - Josh. Rodzina Lynch umie grać w kręgle... Po tym każdy się rozszedł, a ja z Lynchami szłam do domu tylko ja szłam z tyłu z blondynem i rozmawiałam o temacie groty. Zdecydowaliśmy im powiedzieć. Byliśmy przed domem, więc szybko wszystkich zatrzymaliśmy i zaczęliśmy swoją historie. Była dopiero 14:00. Postanowiliśmy pójść jeszcze dziś do polany. Nawet nie wchodząc do domu, od razu poszliśmy na 15 minutowa wycieczkę. Po tym czasie, gdy byliśmy na miejscu weszliśmy za wodospad i pokazaliśmy im nasz pamiętnik.
- Lepiej go ze sobą weźcie może się przydać... Lub kiedy będziecie mieli klucze.. - powiedziała Rydel. Wzięłam go i poszliśmy dalej. Niestety musiałam oddać komuś go, bo ja z Ross'em musiałam otworzyć przejście. Dałam pamiętnik Ryd żeby schowała do torby. Tutaj ,,hasło,, było takie samo jak tam na polanie. Nasze dłonie i inicjały. Do wylewu wsadziliśmy dłoń ja prawą, Ross lewą i złapaliśmy się. Miny wszystkich... bezcenne. Przecież nie wszyscy maja okazje zobaczyć jak dwoje przeciętnych obywateli Los Angeles otwiera głaz, prawda? Po otwarciu jakże ciekawego tunelu wyszliśmy na zewnątrz. Czyli no... na tą polane, ale tym razem ja pokazałam wszystkim wyryte inicjały.
- Ej! Przecież... Ale jak? Tylko nasza rodzina ma tyle imion na R! - krzyknął Riker
- Ja mam imię na E! - przeraził się Ell i przytulił się do Ryd. Ona zaczęła szeptać ,Cii.., i głaskać go po głowie. Coś ich łączy i ja się dowiem co!
- Lau... Tu jest też moja literka.. - zauważyła Van.
- Gratuluje!! Tu są wszystkich zebranych literki! Tylko kto to ta C i S?! - krzyknęłam zdesperowana.
- Skąd masz pewność, że to płeć żeńska? - zapytała Ryd.
- Bo pierwsi są chłopcy. Ja i Lau - zaczął pokazywać Ross - później dajmy na przykład Riker i Van, Ellington i Rydel, Rocky i C, Ryland i S. - zaczął pokazywać na każdą parę. Zatrzymał się na Rocky'm i Ryland'zie - A wy. Musicie znaleźć swoją drugą połówkę.
- Co?! Jaką drugą połówkę?! - krzyknęłam razem z dziewczynami. Spojrzałam z mordem na Ross'a.
***
Hi People! :D
W KOŃCU ODWIESZONY! XD O YEAH BABY!
Piszcie co sądzicie. Tylko szczerością mi tutaj!
Zostawiam go Wam :*
Pozdrawiam,
Sashy
- Ej! Przecież... Ale jak? Tylko nasza rodzina ma tyle imion na R! - krzyknął Riker
- Ja mam imię na E! - przeraził się Ell i przytulił się do Ryd. Ona zaczęła szeptać ,Cii.., i głaskać go po głowie. Coś ich łączy i ja się dowiem co!
- Lau... Tu jest też moja literka.. - zauważyła Van.
- Gratuluje!! Tu są wszystkich zebranych literki! Tylko kto to ta C i S?! - krzyknęłam zdesperowana.
- Skąd masz pewność, że to płeć żeńska? - zapytała Ryd.
- Bo pierwsi są chłopcy. Ja i Lau - zaczął pokazywać Ross - później dajmy na przykład Riker i Van, Ellington i Rydel, Rocky i C, Ryland i S. - zaczął pokazywać na każdą parę. Zatrzymał się na Rocky'm i Ryland'zie - A wy. Musicie znaleźć swoją drugą połówkę.
- Co?! Jaką drugą połówkę?! - krzyknęłam razem z dziewczynami. Spojrzałam z mordem na Ross'a.
***
Hi People! :D
W KOŃCU ODWIESZONY! XD O YEAH BABY!
Piszcie co sądzicie. Tylko szczerością mi tutaj!
Zostawiam go Wam :*
Pozdrawiam,
Sashy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz