UWAGA DECYDUJE SIĘ NA PISANIE Z PERSPEKTYWY NARRATORA, BO NIE CHCĘ SIĘ BAWIĆ W KOGO JESZCZE NIE BYŁO, A KTO BYŁ. :D
Vanessa, Rydel oraz Laura z mordem w oczach wpatrywały się w Ross'a. Przecież ich "połówki" nie były niczego winne.
- Nie będę TWOJĄ połówką! - krzyknęła Laura w stronę Ross'a.
- Braciszku... grabisz sobie. - syknęła Delly.
- Ja o niej tak dużo nie wiem prawda? - spytał się chłopaków, na co pokiwali żwawo głowami. Cały czas pamiętają zemsty Rydel, nawet za byle błachostkę. Raz się tak zdarzyło, że za zwykłe wtargnięcie do jej pokoju, Ratliff został skazany na dyndanie do góry nogami na żyrandolu. Riker za przesunięcie jej ulubionych butów w lewo, dostał po łbie patelnią i wylądował w basenie. Buty, także na swoim miejscu. Rocky z Ryland'em za przełączenie romansidła zostali zamknięci w piwnicy na tydzień. A za to co powiedział Ross, Delly gotowa była wyrwać mu kudły. Chociaż ona sama nie wiedziała co czuję do Ell'a i czy w ogóle coś do niego czuję.
- Ona jest.... Porywcza, nieprzewidywalna i geniuszem zemst. - pokiwał głową RyRy.
- Mogłaby nas nawet wykastrować. - dodał Rocky.
- Ale tego nie zrobi, bo chce być w najbliższym czasie ciocią. - uśmiechnął się Riker.
- ALE TO NIE ZNACZY, ŻE CHOĆ JEDNEGO NIE WYKASTRUJE! - Pogroziła blondynka.
Po wymianie kilku zbędnych lub nie zbędnych zdań, Laura przejęła Tajemniczą Księgę i razem z resztą udała się do domu.
- LAURA GDZIE LEZIESZ! - krzyknęła za nią Vanessa.
- Do domu? - spytała nie ogarniając. Teraz zobaczyła, że jako jedyna idzie ulicą do przodu, a nie zatrzymała się tam gdzie reszta.
- Domy Ci się pomyliły. - zaśmiał się Riker.
- Mieszkasz TUTAJ za MNĄ. - powiedział Ross uśmiechając się.
- Jak coś to z NAMI. - szturchnęła go Rydel.
- Fakt, faktem. ALE BIERZECIE ODE MNIE TĄ PURCHAWKĘ!
- Nie jestem purchawką!
- A kim, jak nie ją?
- Sam nie wiem.
- To nie było tematu. - zaśmiała się Van.
- Oni tak zawsze? - spytał się Ell wchodząc do domu wraz z resztą.
- Nawet nie wiesz jakie piekło przechodzę. - westchnęła starsza Marano.
- A za co oni się kłócą? Ich przyjaciele też, prawda? - spytała Ryd. Brunetka ponownoie westchnęła i wzruszyła ramionami. Nie miała pojęcia za co oni mogą się kłócić. Sam sobi coś ubzdurali.
- Sama nie wiem, Ross podrywał Lau czy coś. - ponownie wzruszyła ramionami.
- Ross Shor Lynch jest podrywaczem?! - krzyknęł rodzeństwo Lynch z Ell'em.
- NIE JESTEM PODRYWACZEM! - krzyknął blondyn, który swoją drogą był już u siebie w pokoju i bardziej się rozglądał.
- JESTEŚ! - krzyknęła Laura ze swojego pokoju. Ona natomiast patrzyła w okno i kłóciła się "na odległość". Delly słysząc to wszystko postanowiła sobie w duchu ich pogodzić. Wplącze w to Vanesse i będzie plan doskonały. Jeszcze przyjaciółki Laury się przyczynią. Jak jej zemsty wychodzą takie genialne, to raczej plan też taki będzie prawda? Ness'a ma dar do rozwalania rzeczy, a jej bracia do niszczenia wszystkiego w zasięgu wzroku. No i może jeszcze do zjadania wszystkiego...
- Która godzina? - spytał Ryland siadając w salonie na kanapie.
- Około godziny 16. - powiedział Riker, który przysiadł się do swojego brata i włączył telewizor. Reszta się do niego przysiadła i wspólnie zaczęli oglądać serial.
W tym czasie 'purchaweczka' się nudziła i myślała jak by się tu zabawić. Dzisiaj z przyjaciółmi się nie spotka. Wiadome. Niedawno z nimi był. Dzień jeszcze młody... Noc się nie zbliża, jak na złość. Cicho wyszedł z pokoju i spojrzał w kierunku drzwi od pokoju Laury. Były uchylone. Wsadził tam swój łeb i wyszukiwał brunetki. Zastał ją leżącą na łóżku i czytającą książkę, do niego tyłem. Postanowił wykorzystać sytuację. Powoli wszedł w głąb pokoju, na paluszkach by choć panele nie skrzypnęły. Kiedy był już przy brunetce, z prędkością światła przewiesił ją sobie przez ramię. Dziewczyna rzuciła książkę na łóżko, a sama zaczęła krzyczeć w niebo głosy.
- TY SKOŃCZONY PALANCIE! TY SKARPETO ŚMIERDZĄCA! UHH! ZOSTAW MNIE! - blondyn pobiegł z nią w kierunku basenu.
- Lubisz pływać? - spytał spokojnie, co jeszcze bardziej rozjuszył Lau. Chociaż ona sama nie wiedziała, czy jego nie potrzebny komentarz, czy raczej wizja jej w ubraniach, w basenie.
- TY BLONDYNKO ŁYSA! TY ZMORO NIECZYSTA! MAŁPO JEDNA PYZA! ZBOCZEŃCU ŁYSY! UHH! - krzyczała bijąc go po plecach i gryząc po szyi. Może przegryzę tętnicę? - myślała.
- Ona jakiś wampir? - spytał się Riker podchodząc do Vanessy. Oni jako jedyni stali na tarasie i to obserwowali. Reszta spokojnie oglądała film, a nawet nie zareagowała na żadne krzyki. Zbyt bardzo byli poruszeni historią Posejdon.
- Znam ją od kołyski. Nie wydaje mi się. Chyba, że przez te 2 lata tutaj się zmutowała. - zaśmiała się Van. Riker spojrzał na nią nie rozumiejąc.
- Mieszkałyśmy gdzieś indziej, ale po tym jak jedyna rodzina się od nas odwróciła zostałyśmy same. Rodzinne miasto przywowywało wspomnienia, więc wyprowadziłyśmy się tu do Los Angeles. Laura wciąż nie mogła się z tym pogozić, ale w szkole spotkała swoje przyjaciółki. Każda w jej wieku. Zaprzyjaźniły się i spokojnie brnęły razem przez życie. One nie wiedzą tylko jaki był cel naszej przeprowadzki i niech tak zostanie. Po jakiś 2 tygodniach w szkole wpadła na Ross'a. Mówiła, że od wtedy zaczął za nią łazić, aż do dziś. - skończyła odpowiadać. Riker był w nie małym szoku na wyznanie przyjaciółki. Ile one przeszły? - pytał sam siebie.
- Nie powinienem...
- Sama tego chciałam. Powinniście znać prawdę. - uśmiechnęła się do blondyna i ponownie zawiesiła wzrok na topiącej się już w basenie na raz dwójce.
- NIE ŻYJESZ! - Ross zaczął chlapać brunetkę. Laura nie była mu dłużna, wskoczyła na jego plecy i zaczęła podtapiać.
- A co robię? - spytała z ironią naciskając ciężarem na blondyna. Czemu nie idzie do dołu?! - warczała w myślach. Kiedy dwójka 'nastolatków' próbowała utopić drugą osobę Rik i Van postanowili interweniować. Zarzucili siatkę łowiecką i po nie długich 5 minutach wyłowili dwa morsy.
- O co Wam chodzi?! - krzyknęli na raz próbując wyplątać się z sieci. Nie szło im to za bardzo, więc Ness'a złapała za siatkę i pociągnęła do siebie, co spowodowało, że brunetka z blondynem zrobili kilka salt po czym z powrotem stoczyli się do basenu. Załamane rodzeństwo usiadło na trawie i od nowa oglądali jak to ich młodsze rodzeństwo walczy o przetrwanie.
W tym samym czasie Raini gościła u siebie Olivkę, Jeny i Roxy. Wszystkie myślały nad dziewczęcym wypadem jutro z samego rana.
- Mówiąc rano, którą masz na myśli? - spytała blondynka(Roxy).
- No bo wiesz dla mnie rano to 13... - powiedziała poważnie Jeny.
- Chodzi mi o rano, rano! - wkurzyła się czarnowłosa.
- Czyli 12..? - spytała niepewnie Olivka.
- To jest po południe... - mruknęła wykończona czarnowłosa.
- No to powiedz może lepiej o którą Ci chodzi. - zadecydowała ciemnowłosa.
- Godzina 9.
- Tak wcześnie?! - krzyknęły dwie blondynki.
- Tak. Będziemy we siódemkę: Ja, Olivka, Jeny, Roxy, Laura, Rydel i Vanessa.
- Dobra, która dzwoni? - spytała Olivka. Nastała grobowa cisza. Żadna nie chciała dzwonić i pytać się czy umówią się na spotkanie. Każda wiedziała, że jak powie godzinę to nici z wycieczki. Po 2 minutach Roxy westchnęła i sama wzięła do ręki swoją komórkę. Wyszukała numeru przyjaciółki i czekała na głos po drugiej stronie. Brunetka odebrała po 3 sygnałach.
*ROZMOWA*
(Lau, Roxy)
- CZEGO?!
- Co się znowu stało?
- Lynch chciał się pobawić w syrenę, a nasze rodzeństwo w rybaków!
- Wpadliście do wody, a oni was wyłowili, tak?
- Tak.
- Dobra. Posłuchaj mamy propozycje.
- Mamy?
- No tak. Ja, Raini, Jeny i Olivka.
- Słucham Was.
- Jutro o godzinie 9. Ty, Van i Ryd w centrum. Babski dzień. Co ty na to?
- Poczekaj...
Brunetka zasłoniła słuchawkę z myślą, że nie słyszą jak się drze. A mianowicie zawołała Vanesse i Rydel do swojego pokoju, gdzie siedziała na łóżku w czystych ubraniach i ręcznikiem na głowie. Pod wpływem głosu Marano cegły zatrzęsły się, chłopcy pospadali z kanapy w salonie, a wymienione dziewczyny z myślą, że ktoś morduje brunetkę z prędkością światła zjawiły się w jej pokoju. Również dziewczyny po drugiej stronie słuchawki musiały zasłonić uszy.
- Idziemy jutro na babski dzień o 9 w centrum? - spytała.
- Może być. - wzruszyła ramionami zadowolona Vanessa.
- Poznam bardziej Twoje koleżanki! - ucieszyła się blondynka i zaczęła skakać i klaskać w dłonie. Laura przewróciła z uśmiechem oczami i powróciła do rozmowy przez komórkę.
- Zgadzamy się!
- YEY! SUPER! TO DO JUTRA!
- Pa!
*KONIEC ROZMOWY*
- A wy jeszcze tu jesteście? - spytała się Laura swojej siostry i przyjaciółki. - Spać! Jutro nie wstaniecie!
- Oj na weź ledwo po 18... - mruknęły dwie niezadowolone dziewczyny
- Do łóżek. - powiedziała brunetka głosem nie znoszącym sprzeciwu.
- Pff... Matkowania jej się zachciało. - prychnęła Vanessa i ciągnąc za sobą Rydel wyszły z pokoju.
***
Hi People!
Przybywam z rozdziałem 9 :D.
Zależy mi na Waszej opinii, więc proszę piszcie co o nim sądzicie :3.
Bez ROSSpisywania się. Dziękuję :*
Pozdrawiam,
Sashy
Rossdział świetny:) Wspaniale piszesz :P
OdpowiedzUsuńSuper rozdział
OdpowiedzUsuń